Obejrzałem wywiad ze znanym ekonomistą, prof. L. Barcelowiczem. Wypowiadał się w TVP Info. Profesor dał po garach. Ostro skrytykował ekonomiczne rządy Pis-u i Platformy. Słusznie zresztą. Obecnemu rządowi zarzucił nawet, że w Sylwestra z Polaków robi baranów, gdyż pozbawia ich dobrodziejstw OFE.
Trzeba się zgodzić. Rząd robi z Polaków barnów. Ale - moim zdaniem - nie dlatego że grzebie przy OFE. Bo ja - jako Polak - OFE chętnie podziękowałbym dobrowolnie. Gdybym mógł.
Profesor, swoim zwyczajem, potępił podwyżki dla nauczycieli i cięcia na autostrady. Jak najbardziej słusznie.
Tylko, że nie w tym problem. Bo nie chodzi o to by wydatki ciąć, tylko o to by rolę państwa ograniczyć, a obywatelom pozwolić działać.
Bo dziś państwo się wpierdala i obywatel nie może działać. Mój znajomy rolnik nie może doprosić się od Bufetowej pozwolenia na handel owocami na warszawskiej ulicy. Przeto handluje nielegalnie. I jest pałowany naprzemiennie. Przez straż miejską lub przez mafię. Nigdy nie wiem czy kupię u niego jabłka. Dobre, świeże, nie nadgniłe zaznaczam. Jeśli go nie ma, to znaczy, że go zawinęli.
Wcześniej gdy stwierdziłem, że go nie ma, zwykle szedłem po jabłka do warzywniaka. Ale Bufetowa zamknęła warzywniak.
Rząd działa tak samo, tylko że na jeszcze większą skalę.
Zatem, zgoda panie profesorze – trzeba działać na dłuższą metę. Ale nie w wydatkach, tylko na odcinku organizacji.
